Wstałam z tej twardej, zimnej ziemi i podtrzymywana przez Gregora doszłam do domku skoczków. Ciężko mi się szło, bo przed skokiem nie wepchnęłam sobie poduszki i kombinezon i po "upadku" tyłek mnie boli ;) Po wejściu do domku skoczków, siadłam na kanapie i czekałam, aż Gregor przyniesie mi kubek ciepłej herbaty. Wtedy wymyśliłam prawdziwy powód dla ktorego nie cierpię tych treningów i dlaczego je wytrzymuję. Odpowiedź była krótka, prosta i jasna, a mianowicie: Gregor. To dzięki niemu wytrwałam, bo mnie wspierał. I przez niego nie mogłam scierpieć tych treningów, bo wiele razy, gdy mi nie wychodziło, chciałam aby mnie przytul i pocałował... Ale cóż, pierwszy skok już mam za sobą. Od dziś może być tylko lepiej :)
- Kotek, o czym tak myślisz? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Gregora
- O Tobie - powiedziałam i już chciałam go pocałować, ale w ostatniej chwili opamiętałam się
- Co jest? - zapytał zaniepokojony moim zachowaniem Gregor
- Nic... Tylko wiesz, zę nam nie wolno tu się całować... Jakby ktoś zobaczył, że mnie zdradzasz i to z chłopakiem - dokończyłam ze śmiechem - chodźmy do domu.
- Tak chodźmy - powiedział Greg i pocałował mnie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz