Rozdział 20 - Szczera rozmowa, cz. 1

Obudziłam się przed 6 rano przytulona do Gregora. Wydarzenia wczorajszego dnia nie pozwoliły mi dalej spać. Jak oni mogli? Przecież Loitzl jest żonaty. Mama jest psychologiem, powinna to wiedzieć. Popatrzyłam na twarz mojego chłopaka. Jest taki słodki kiedy śpi. W pewnej chwili usłyszałam pukanie do pokoju. Wtuliłam się mocniej w Gregora i udawałam, że śpię. Słychać było ciche kroki kierujące się w stronę łóżka. I usłyszałam krzyk.
- Gregor! - mój chłopak zerwał się na równe nogi i spojrzał na matkę - Dlaczego nie powiedziałeś, że Monica zostaje na noc? Przespałaby się na wygodnym łóżu, a Wy sie tu ciaśnicie na jednoosobowym łóżku.
- Proszę pani, to nie jego wina. Ten nocleg tak nagle wypadł, bo u mnie w domu się nie dało z pewnych powodów. Wygodnie mi się spało, ale dziękuję za troskę. I tak będę się zaraz zbierać, bo muszę z kimś porozmawiać rano.
- Dobrze, to ja idę śniadanie zrobić. Mam nadzieję, że zjesz je z nami Moniczko. 
- Oczywiście pani Angeliko. Z chęcią zostanę jeszcze na śniadanie. Dziękuję.
- Nie ma za co moje dziecko. Zawsze jesteś tu mile widziana.
- Jeszcze raz dziękuję. A teraz przepraszam, idę do łazienki.
W łazience ogarnęłam się troszkę, spięłam włosy frotką i wróciłam do pokoju Gregora, żeby się ubrać. Ale pewna osoba mi w tym przeszkodziła. Jak tylko weszłam do pokoju, złapał mnie rękami w talii, przyparł do drzwi szafy i zaczął całować. Kocham chłopaka bardzo, ale mi się śpieszy. Wyplątałam się z jego objęć i zaczęłam się szybko ubierać. Gregor popatrzył na mnie niezadowolonymi oczami.
- Co się stało, kochanie? - zapytałam go
- Idziesz sobie ode mnie - odpowiedział niezadowolony
- Muszę... bo chcę porozmawiać z mamą i Wolfim. Oni myślą, że wrócę koło 10. A ja będę tam o 8 :)
- Dobrze, ale Cię zawiozę.
- Ok - powiedziałam i cmoknęłam chłopaka w policzek.
Zeszliśmy do kuchni, szybko zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do mojego domu. Ale tego co zobaczyłam nie chcielibyście nigdy w życiu. Razem z Gregorem ujrzeliśmy moją mamę i Wolfiego, jak robili to na kuchennym stole. Tym razem nas zobaczyli, a Gregor chyba stwierdził, że lepiej będzie jak na to nie będę patrzyć. No i nie mam jeszcze 18 lat (brakuje mi już tylko 8 dni) ;) Usłyszałam kroki, co oznaczało, że nasi milusińscy wychodzili z pokoju.
- Chwileczkę - powiedziałam i kroki zatrzymały się - Siad na kanapie. Przykryć się czymś, bo nie będę z Wami rozmawiać z zasłoniętymi przez Gregora oczami. - chłopak w końcu odsłonił mi oczy i zobaczyłam tą dwójkę przykrytą kocem. - No to teraz sobie porozmiawamy. - popatrzyłam na nich oczami matki, która przyłapała dziecko na czymś zakazanym - Po pierwsze: Dlaczego? Jak długo to trwa? Czemu nic o tym nie wiem? Dlaczego na stole w kuchni, ja tam będę jeść... I dlaczego zdradzasz żonę?
- Kochanie, zrozum. To nie tak jak myślisz...
- Czyli nie kochaliście się ok. 18 i dzisiaj na stole?
- To co mowisz, tak, zdażyło się. Ale Wolfgang nie zdradza żony. Wczoraj dostał to.
Mama podała mi list od Mariki - żony Loitzla. Był tam pozew o rozwód.
- Jeju...  - podeszłam do kadrowego kolegi i przytuliłam go - A co z dziećmi?
- Marika je bierze ze sobą i wylatuje do jakiegoś amerykańskiego biznesmena
- Przykro mi.
- Ona już od pół roku nie mieszkała ze mną. Wczoraj przyszedł ten list, podłamałem  się i przyszedłem do Twojej mamy po radę. Pytałaś, ile to trwa. No cóż, jak zwykły stosunek... Od...
- NIe chodzi mi o to. To, to wiem ile trwa... Nie patrz tak na mnie mamo.
- Pamiętasz o antykoncepcji?
- Mamo! Nie teraz... A ty pamiętasz?
- Monica! Jak możesz? Jesteśmy dorośli!
- My też. No prawie ;) Za 8 dni ;) Ale Gregor jestt dorosły. Nie zeszliśmy przypadkiem z tematu? Ile trwa to Wasze... No właśnie co?
- Jesteśmy przyjaciółmi...
- No dobrze, to ile trwa ta Wasza przyjaźń?
- Nie wiem, chyba od kiedy żona się wyprowadziła od Wolfganga...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz