Rozdział 21 - Szczera rozmowa, cz. 2

- I nic mi nie powiedziałaś? - nie powiedziałam tego zdania z żalem. Przecież nie musiała, ale mogła, żeby nie doszło do takiej sytuacji.
- Przepraszam córeczko - mama wstała, aby do mnie podejść, ale pokazałam jej, żeby siadła. Widok nagiej matki nie jest zbyt interesujący (wiecie o czym mówię).
- Nie szkodzi. Jeszcze takie jedno pytanie... Jesteście razem? Chodzicie ze sobą?
- Ehhh... Kto to wie? Może zjesz śniadanko? Zrobię tosty :) Gregor też może zostać.
- Chętnie - mój chłopak od razu rzucił się do kuchni, nie dając mi nic powiedzieć
- Nie zmieniaj tematu (po raz drugi dzisiaj) tylko mi odpowiedz, TAK czy NIE?
- Bardzo chciałbym z nią być - odezwał się w końcu Wolfi - ale nie wiem czy ona też tego chce. Joanno, będziesz moją dziewczyną?
Gregor, jak usłyszał takie wyznanie, to od razu przyleciał do salonu. Przejęci, czekaliśmy na odpowiedź mojej mamy. Po długim (udawanym - ja już ją znam) namyśle ZGODZIŁA SIĘ :) Loitzl ją pocałował, a ja rzuciłam się na szyję mojemu chłopakowi, który na czas oczekiwania skrzyżował sobie ręce na moim brzuszku. Cieszę się z ich szczęścia. Greg chyba też, bo z radości też mnie pocałował. Potem wyszliśmy do kuchni, a świeżo upieczony związek miał czas, żeby się ubrać. Pierwsza do kuchni wróciła mama.
- Nie przygotowuj nam śniadania. Pani Angelika nam zrobiła - powiedziałam i uśmiechnęłam się do mamy.
- Ale my z Wolfgangiem nic nie jedliśmy.
- To co innego... A przy okazji, nie mów Wolfgang to takie oficjalne. Lepiej Wolfi albo...
- Wuff - dodał mój chłopiec
- Wuff? - zapytałyśmy z mamą ze zdziwieniem Grega
- My tak do niego mówimy, bo Wolfi jest takie... dziewczęcze
- Kocham Cię moja prześliczna dziewczynko - powiedziałam do Gregora i opierając się rękami o stół pocałowałam Gregora
- Jak możesz - odpowiedział chłopak i rzucił się w pościg za uciekającą mną. Na szczęście właśnie ze schodów zszedł Wolfi, więc schowałam się za niego.
- Ratuj mnie! - krzyknęłam, ale Gregor zdążył mnie złapać, więc zaczęłam drzeć się w niebogłosy. - Ratujcie mnie!
- Ten krzyk na nic Ci się nie zda - powiedział Gregor niosąc mnie do mojego pokoju
- O nie kochany, żadnego sexu...
- Czemu? - zapytał z niezadowoleniem, gdyż poraz drugi mu odmówiłam
- Już się napatrzyłam dzisiaj na sex. Starczy mi.
- Oj, kotek... - chłopak nachylił się, posadził mnie na łóżku i zaczął całować
- Nie "oj, kotek" tylko nie ma dzisiaj zabawy.
Gregorowi zrobiło się przykro, więc pocałowałam chłopaka namiętnie i poszłam na dół. Tam mama z Wolfim kończyła śniadanie.
- Tak szybko? - zapytał mężczyzna z uśmiechem
- Zboczeniec - podeszłam do niego i dałam mu kuksańca w bok.
- A to za co? - zapytał z udawanym fochem
- Za Twoje teksty. Powinieneś mnie wspierać a nie wyśmiewać się.
- Ok. Ale przeproś.
- No dobra, przepraszam.
- A a, jeszcze tu. - pokazał palcem policzek
- Dobra - cmoknęłam Wolfiego w policzek - To my z Gregiem wychodzimy.
- Dobrze córciu - mama podeszła i dostałam całusa w czoło - tylko wróćcie niedługo. Chcę z Tobą pomówić.
Po tych słowach mojej matki, wyszliśmy z domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz