- Nie, to już wszystko. - powiedziała mama, podając mi karteczkę - Tu macie listę zakupów. Tylko szybko wracajcie.
- Dobrze. Będziemy się starać. Pa mamo.
- Pa dzieciaki. - powiedziała mama, a my wyszliśmy z pomieszczenia.
- Wiesz, że mój tata będzie na grillu? - zapytałam Gregora, gdy wsiadaliśmy do samochodu
- To fajnie.
- I nigdy nie zgadniesz z kim... - tu zrobiłam długą pauzę - Z żoną Twojego byłego trenera, Alexandra Pointnera.
- Żartujesz. - powiedział Greg i popatrzył na mnie.
- No właśnie nie.
Opowiedziałam chłopakowi całą historię. Wszystko, co powiedziała mi mama. Był bardzo zdziwiony, ale spokojnie to przyjął. Zaparkowaliśmy przed sklepem. To miały być niby małe zakupy, a zajęły nam ponad godzinę. W pewnj chwili, Gregor dał mi zakupy i kluczyki do auta.
- Idź z zakupami do samochodu. Ja muszę jeszcze coś załatwić.
- Ale z Ciebie gentelman - powiedziałam z ironią
- To ważne - powiedział chłopak i cmoknął mnie w policzek.
Co miałam zrobić. Poszłam do autka, zapakowałam zakupy do bagażnika i siadłam na miejscu kierowcy. Gregor był trochę zdziwiony, stanął pod drzwiami kierowcy i zapukał w okno. Popatrzyłam na niego. On otworzył mi drzwi, podał rękę i przeprowadził na drugą stronę auta.
- Ty siedzisz tu - powiedział, otwierając mi drzwi.
- I jak, kupiłeś? - zapytałam, gdy chłopak siadł na miejscu kierowcy.
- Ale co? - Gregor zmieszał się moim pytaniem.
- Kochanie, to był blef. - zaśmiałam się i zmierzwiłam mu włosy.
- Wiedziałem - odpowiedział i ruszył.
Gdy wróciliśmy do domu, na podjeździe było już auto Wolfiego. Wzięłam zakupy z samochodu Gregora i poszłam do domu, a chłopak pojechał do siebie, żeby się przebrać. Zanim weszłam do kuchni, zapukałam w ścianę. Nic nie usłyszałam, więc weszłam do kuchni. I tam była matka z Wolfim. I... no wiecie, co dalej.
Położyłam zakupy na ziemi.
- Mieliśmy szybko wracać, to wróciliśmy. - powiedziałam głośno.
- O, Monica. Daj nam minutkę. - moja mama spłonęła rumieńcem.
- Dam Wam więcej, ale mam jedną prośbę. Nie róbcie tego na stole. Please... Od dzisiaj jem u siebie w pokoju, albo w salonie, albo u Gregora. Ale na tym stole na pewno nie. To obrzydliwe.
- Ale co jest obrzydliwe? - zapytał z rozbawieniem Wolfi - Stół czy to, co robimy?
- Wiesz co... - powiedziałam z nieokreślonym wyrazem twarzy - najpierw się może ubierz, a potem pogadamy. A tak serio, to stół. Bo rozumiem, możecie... no, kochać się, ale czy musicie to robić za dnia? Nie lepiej w nocy, lub gdy macie pewność, że mnie nie ma? Naprawdę, jak tak chcecie okazywać sobie "miłość" to jedźcie gdzieś na wakacje sami i będzie spokój. Co byś mamo czuła, jakbyś mnie tak przyłapała?
- Córeczko...
- Dobra! Złe porównanie! - przerwałam matce - Ale co byś zrobiła, jakbyś przyłapała własną matkę na tym? I to z innym mężczyzną niż ojciec? Żeby nie było, nie mam awersji do Wolfiego, bo ok, możecie być zakochani, ale wiecie jakie to głupie uczucie, jak sie wchodzi do kuchni i stół jest zajęty, bo ktoś na nim seks uprawia??
W tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Stał tam Gregor w garniturze z pięknymi czerwonymi różami.
- A to, za co? - spytałam, gdy chłopak mi wręczył kwiaty.
- No cóż, jest okazja - odpowiedział mój chłopak, po czym pocałował mnie w policzek.
- Jaka? - zapytałam, już kompletnie zdezorientowana.
- No, Twoje Osiemnaste Urodziny.
- To dzisiaj? Jak ten czas szybko leci.
- Tak. Zamknij oczy.
Posłusznie zrobiłam, co mi kazał. Chłopak zaprowadził mnie do salonu, po czym stanął za mną. Chwilę później poczułam na szyi coś zimnego. Otworzyłam oczy. Na mojej szyi wisiał naszyjnik z literką M. Odwróciłam się do Gregora.
- Gregor, to... To jest prześliczne. Dziękuję - powiedziałam i pocałowałam go w usta.
Do pokoju weszła moja mama. Było jej chyba głupio, że tyle razy ją przyłapaliśmy, więc nic nie powiedziała, tylko uśmiechnęła się.
- Mamo? - zapytałam, gdy Gregorek się ode mnie odczepił - Pamiętałaś?
- No jasne. Po to ten grill. Z okazji Twoich urodzin. I dlatego tata będzie. I Greg oczywiście.
- No my go pójdziemy rozłożyć, proszę pani.
Gregor wziął mnie za rękę i poszliśmy do garażu. Chłopak się lekko rozpalił, gdy się tam znaleźliśmy. Zaczął mnie bez opamiętania całować. Ale nie dałam mu za dużo.
- Chłopcze - powiedziałam, odsuwając go od siebie - Opanuj hormony. I popęd też. Bo jak nas moja mama przyłapie, to będzie przypał.
- No dobra... - Greg spuścił głowę - Ale po grillu się zgodzisz?
- Nie wiem.
- Proszę.
- Zastanowię się - cmoknęłam go w policzek i zabrałam się za wyciąganie grilla.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz