Obudziłam się dość późno, ze względu na to, że wczoraj wszystko długo trwało. Dzisiaj miałam zabłysnąć przed goścmi, więc już od rana zaczęłam zabiegi pielęgnacyjne. Gdy o 12 zeszłam do salonu, mama z Wolfgangiem jeszcze spali. Usiadłam na podłodzie obok rozbitego "Kryształowego Serca". Nie dotknęłam go jednak. Zaczęłam rozmyślać nad moim życiem, nad Gregiem, mamą i Wolfim. Z tego wyrwał mnie dopiero dźwięk budzika w telefonie, który był ustawiony na 13. Natychmiast poszłam do sklepu odzieżowego, gdyż nie miałam żadnej sukienki na wieczór. Na szczęście szybko znalezłam odpowiednią.
Potem czas do imprezy zleciał, jak mój pierwszy skok... Bardzo szybko. Za dziesięć szósta, skończyłam się malować i wskoczyłam w sukienkę. Była to czarna, prosta sukienka. Ale z błyszącą torebką i butami, wyglądała zupełnie inaczej.
Wsiadłam do auta mamy. Gregor nie mógł po mnie przyjechać, ale powiedział, że będzie czekał przed klubem. Na miejsce zajechałyśmy punktualnie o 18. Gdy wysiadałam z auta, rozległy się błyski fleszy. Gregor podszedł do mnie, podał mi rękę i weszliśmy do klubu.
- Czemu przed wejściem czekali fotoreporterzy? - zapytałam w środku
- Bo ktoś mądry dał im cynk, że Gregor Schlierenzauer organizuje Osiemnastkę swojej dziewczynie.
- To jutro będziemy w gazetach.
- Raczej tak.
- Mówi się trudno. A teraz chodź się bawić.
W klubie byliśmy do ok. 3 w nocy. Potem, z Gregorem wrócilismy do mnie do domu i poszliśmy spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz