Rozdział 30 - "Podejrzewasz mnie?"/Dzień 2

Obudziły mnie, padające na moją twarz, ciepłe promienie słońca. Otworzyłam oczy i zobaczyłam słodko śpiącego Gregora. Poruszyłam się na łóżku, a ręce chłopaka mocniej zaciśnęły się na mojej talii.
- Nie zostawię Cię - wyszeptałam, a Greg od razu się uspokoił przez sen.
Obróciłam się, aby być przodem do niego. Pogłaskałam go po policzku. Uśmiechnął się. Kocham ten jego uśmiech. Nie ten, który widzą tysiące fanek na całym świecie, a ten, który widzą tylko najbliższe mu osoby. Ma w sobie to coś. To, co mnie onieśmieliło przy spotkaniu po latach.
- Schlieri - pocałowałam delikatnie go w usta - wstawaj już. Musimy na śniadanie iść.
- Moniciu, za chwilkę.
- Ja się idę ubrać.
- A musisz?
Popatrzyłam na niego zabójczym wzrokiem.
- Przepraszam - powiedział i schował się pod kołdrą
Poszłam do łazienki. Ubrałam na siebie zielone bikini, na to brązową minispódniczkę i półprzeźroczystą kolorową bluzeczkę.
Wróciłam do pokoju. Tam mój chłopak siedział na swoim (nieużywanym) łóżku w pełni ubrany. Założyłam sandały, wzięłam chłopaka za rękę i poszliśmy na śniadanie.
W jadalni siedziałą już mama z Loitzlem. Nie jedli nic jeszcze, bo czekali na nas. Mimo, że próbowałam się opanować, na mojej twarzy malował się bardzo szeroki uśmiech. Gdy Wolfi to zobaczył, od razu zorientował się o co chodzi.
- Jak się spało? - zapytałam, siadając przy stole.
- Aaa wiesz Moniciu, świetnie. - odpowiedziała mama. - A Wam?
- Idealnie - do rozmowy wtrącił się Gregor - Nigdy tak dobrze nie spałem.
- No... Z taką dziewczyną - Wolfgang wskazał na mnie - to nic dziwnego.
- Wiem - Greg zaśmiał się - Ona jest niesamowita.
- Może coś zjemy? - zaproponowałam, żeby przerwać tą rozmowę
- Tak, zjedzmy coś - mama poparła mnie
Zamówiliśmy sobie zestaw śniadaniowy i parę minut później stały przed nami talerze z jakimś ciekawym daniem. Po posiłku, udaliśmy się z Gregorem do pokoju po rzeczy na plażę. Zajęliśmy dwa leżaki z jedną parasolką. Zdjęłam z siebie bluzkę i spódniczkę, wyjęłam krem do opalania i położyłam się na leżaczku. Greg wziął aparat z mojej torby i zrobił mi zdjęcie.
- Będę Ci pozować, jeśli mi plecy posmarujesz. - powiedziałam i wyciągnęłam rękę z kremem w jego kierunku.
Nie miał nic przeciwko. Usiadł obok mnie i rozpoczął smarowanie. Chociaż bardziej przypominało to masaż, było skuteczne. Gdy kończył, podniosłam się i pocałowałam go. Chłopak objął mnie i zaczął odwzajemniać. Normalnie nie przepadam za takim publicznym, zbyt wylewnym okazywaniem uczuć. I pomimo, że miałam wrażenie, że wszyscy na nas patrzą, nie przestawałam. Dopiero pisk dobiegający ze wszystkich stron sprawił, że oderwałam się od Gregora. Rozejrzałam się i już po chwili wokół nas stał dość duży tłumek fanek GREGORA! Szczerze, to mnie to trochę zdenerwowało. My przyjeżdżamy na wakacje i nawet tu go męczą. A ja nawet jestem o mojego chłopaka zazdrosna. Chociaż chyba nic w tym dziwnego. Gregor jest sławny, młody i przystojny. Chłopak dał kilka autografów, wziął mnie za rękę i razem z naszymi rzeczami poszliśmy do hotelu. Rozwaliłam się na łóżku, a Gregor usiadł na swoim. Zaniepokoiłam się.
- Stało się coś? - zapytałam, patrząc na niego.
- Myślałem nad tym artykule w gazecie.
- I?
- Nie mogła wydać nas Angela, bo nic nie mówiłem o imprezie.
- Tata też przecież nie.
- Masz rację, bo nic nie wiedział.
- Więc?
- Twoja mama też nie chciałaby rozgłosu, zanim Wuff nie weźmie rozwodu.
- Podejrzewasz mnie?! - wstałam z oburzenia
- No, tak raz albo dwa przeszło mi to przez myśl.
- Jak możesz...
- Monica...
- Gregor! Zauważ, że ja staram się chronić naszą prywatność!
- Monia...
- Ja... - łzy zebrały mi się w oczach. - Myślałam, że mi ufasz.
- Mon...
- Może jeszcze zadzwoniłam do gazet, żeby napisali, że jedziemy na wakacje i żeby nas obsiadły te Twoje po***ane fanki?!!
Zaczęłam płakać. Chłopakowi emocje opadły i dopiero wtedy zrozumiał, że mnie zranił. Złapał mnie za rękę, ale ja się wyrwałam i wyszłam z pokoju.
Zeszłam do recepcji, gdzie moja mama usiłowała coś załatwić. Z marnym skutkiem. Ze łzami, podeszłam do niej, załatwiłyśmy wszystko, po czym siadłyśmy na fotelach w recepcji.
- Stało się coś?
- Greg podejrzewa, że to ja zadzwoniłam do gazet...
- Żartujesz?
- Nie.
- Może nie chciał...
- Chciał...
- Spróbuj mu wybaczyć. Jest trochę przewrażliwiony ostatnio.
- Skąd wiesz?
- Jestem psychologiem. Widzę to.
W tej samej chwili przyszedł do nas Gregor. Odwróciłam głowę. Chłopak podszedł do mnie, wziął za ręce i delikatnie pocałował w policzek.
- Przepraszam Monico. Nie powinienem. Powinienem Ci zaufać. Przepraszam.
- Nie będziesz już? - spytałam, patrząc na niego.
- Nie - chłopak pocałował mnie i wróciliśmy do pokoju, gdzie spędziliśmy resztę dnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz