Dryyyńńń...
Dryyyńńń...
- Halo? - zaspana odebrałam telefon.
- Monica?
- No. Kto mówi?
- Manuel.
- Hej młody. Co tam?
- Słuchaj mam wielką, wielką prośbę.
- Jaką? Jestem na wakacjach...
- Wiem kochanie, ale to sprawa życia i śmierci.
- Czyli?
- No... Mam dziewczynę.
- Naprawdę? To gratulacje.
- Dzięki. No i jest sprawa.
- Więc to nie była ta?
- Nie. Otóż, chcemy jechać na jakieś trzy dni nad jezioro.
- I??
- Żeby nikt (znaczy jej rodzice) się nie czepiał, to wolałbym, żeby jechał ktoś w roli przyzwoitki.
- Mam jechać sama?
- Nie no, z Gregiem.
- Kiedy?
- Jutro.
- Porąbało Cię? Ja mam być w Hiszpanii jeszcze cztery dni.
- Wróć. Zwrócę za bilety.
- No dobra.
- Kocham Cię.
- Nie mów tak, bo dwa ktosie będą zazdrosne.
- Ok. Papa.
- Też Cię kocham. Papa.
Obudziłam Gregora i wyjaśniłam mu całe zajście. Stwierdził, że w sumie, to może być lepsze od tej Majorki i nawiedzonych fanek. Przed południem poszliśmy jeszcze się poopalać na plaży, a po obiedzie zaczęliśmy się pakować. W pewnej chwili do pokoju weszła mama.
- A Wy gdzie? - spytała, patrząc na nasze torby.
- Wracamy do Innsbrucka.
- Czemu? - mama była wyraźnie zmartwiona.
- Nie bój żaby, mamo. Wracamy, bo Manuel ma dziewczynę i chciałby z nią na wakacje pojechać, ale jej ojciec się nie zgodzi, więc bierze przyzwoitkę... A raczej przyzwoitki :)
- Wy jako przyzwoitki? - matka zaśmiała się - Przecież wy nie dość, że będziecie się sobą zajmować, to jeszcze zdemoralizujecie ich.
- Mamo!!
- Co?
- Nic.
- Możemy wracać?
- Jasne, że tak.
O 15 mieliśmy samolot, więc chwilę po spakowaniu pojechaliśmy na lotnisko. Lot nie był zbyt długi, więc już o 20 byliśmy u Manuela w domu. Przy okazji miałam okazję zobaczyć się z ciocią i wujkiem.
Gdy chłopak zonaczył auto Gregora parkujące przed swoim domem, wybiegł nam na powitanie, wziął mnie na ręce i zaczął się kręcić dookoła.
- Manuel, uspokój się. - powiedziałam do chłopaka, przytulając go.
- Naprawdę się cieszę, że przyjechaliście.
- Ale w granicach przyzwoitości. - Gregor podszedł do mnie i wziął za rękę.
- No to powiesz nam w końcu, kto jest tą Twoją wybranką?
- Wejdźcie to środka. Poznacie ją.
- OK. - powiedziałam i z Gregorem weszłam do środka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz