Rozdział 40 (2) – „Byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie”

- A zawody wygrywa... Reprezentant Austrii, WOLFGANG LOITZL! - usłyszałam z megafonu.
Ogarnęła mnie radość. Niby, to wszystko było ustawione, ale i tak się cieszyłam.
Wzięłam bukiet i poszłam wręczyć je jakieś młodemu, co trzecie miejsce zajął. Drugi był Gregor. Oczywiście wręczyłam mu kwiatki i musiałam wycałować w policzki. Poczułam... potrzebę bycia przy nim. Było mi naprawdę dobrze. Tylko, czy mnie znowu nie zostawi?
Wolfi dostał inne kwiatki. Z kieszeni spodni wyjęłam pudełeczko z pierścionkiem i podałam je Loitzlowi. Poprosił o mikrofon i po niemiecku powiedział:
- Joanaa? Proszę, podejdź tu na chwilę.
Gdy mama była przy nim, uklęknął przed nią i bardzo łamaną polszczyzną zapytał:
- Wyjdziesz za mnie?
Mama w pierwszej chwili nie zareagowała. Dopiero po paru sekundach otrząsnęła się z szoku i odpowiedziała krótkie, ale za to bardzo wymowne "TAK". Wolfgang założył mamie pierścionek na palec i pocałował ją.
Oświadczyny pokazywały wszystkie telebimy na skoczni oraz chyba wszystkie stacje telewizyjne transmitujące dzisiejsze zawody. Oprócz tego, na pewno będzie migawka w programach sportowych.
Chwyciłam Damianka za rękę. Byłam... Dumna? Cieszyłam się ze szczęścia mamy. Dumna też trochę z niej byłam. Moja 37-letnia mama weźmie ślub. Bo od zaręczyn do zaślubin już niedaleko.
Gdy zeszli z podium, podbiegłam do mamy i mocno ją przytuliłam.
- Gratuluję. - szepnęłam jej do ucha.
- Dziękuję - odpowiedziała mama, a w jej oczach zobaczyłam łzy.
- Tak mamuś, płacz. Płacz. Pamiętaj, po ślubie będzie tylko gorzej.
- Dzięki. - mama szturchnęła mnie w bok.
Razem ze świeżo upieczonymi narzeczonymi poszliśmy do domku skoczków. Umówiliśmy się, że spotkamy się w ich hotelu o 19.
Wróciliśmy z Danim do naszego tymczasowego miejsca zamieszkania, żeby się umyć i przebrać. Założyłam tunikę na ramiączkach, leginsy, buty na obcasach i wyszliśmy na spotkanie z przyjaciółmi.
Wiele osób mówiło mi, że od czasu powrotu do Polski bardzo się zmieniłam. Częściowo się z tym zgodzę. Trzymam mężczyzn na dystans, manipuluję nimi. Stałam się kimś innym. Wygodne buty zmieniłam na buty na obcasach. Sukienki na bardzo krótkie sukienki. Znaczy, kiedyś też nosiłam bardzo krótkie sukienki, ale zakładałam do nich leginsy. Od kiedy Gregor ze mną zerwał stałam się zimną suką, niezbyt liczącą się z uczuciami innych.
Weszliśmy do hotelu, w którym mieszkali austriaccy skoczkowie. Mieliśmy wynajętą salę, w której już trwała zabawa. Przekroczyliśmy jej próg. Wszyscy dobrze się bawili, zwłaszcza mama z Wolfim. Tylko Gregor siedział smutny w kącie. Zostawiłam Damiana przy barze, a sama poszłam do Schlierenzauera.
- Cześć. Mogę się dosiąść? - zapytałam, wskazując miejsce obok chłopaka.
- Eee... Ta. Jasne. Siadaj.
- Gregor? - zaczęłam, a chłopak popatrzył na mnie. - Wszystko w porządku?
- A czy wygląda jakby było? - spytał, chowając twarz w dłoniach.
- No właśnie, nie. Dlatego pytam.
- Znowu popełniłem błąd.
- Każdy je popełnia.
- Wiem, ale skutki moich są katastrofalne.
- Chcesz pogadać?
- Nie wiem...
- Idziemy na spacer. - powiedziałam i wstałam z miejsca
- A twój chłopak?
- On się zaraz uchleje i nawet nie zauważy, że mnie nie ma. Chodź.
- OK. - chłopak podniósł się i wyszliśmy z budynku.
Szliśmy przez nocne Zakopane, oświetlane latarenkami. Było pięknie. Wiedziałam, że muszę porozmawiać z chłopakiem. Nie wiedziałam tylko, jak. Ja go chyba dalej kocham. To uczucie nie wygasło. Podobno, człowiek tylko raz w życiu naprawdę kocha. I wydaje mi się, że tą osobą, którą kocham jest Gregor. Do Damiana nigdy nie czułam tego, co do Gregora. Chyba, że to, co czuję do Grega to tylko sentyment...
- Gregor? - zaczęłam znowu, patrząc na chłopaka.
- Tak?
- Co u Ciebie? Jak Ci się wiedzie?
- Monica. - Schlieri stanął i chwycił mnie za ręce - Zerwanie z Tobą było największym błędem, jaki popełniłem w życiu. Wiem, że masz chłopaka i do mnie nie wrócisz, ale proszę, czy możemy być przyjaciółmi?
- Nie, Gregor. Nie możemy.
- Czemu?
- Za dużo z Tobą przeżyłam, by być teraz Twoją przyjaciółką. Ja czuję potrzebę bycia z Tobą ciągle. Nie potrafiłabym być Twoją przyjaciółką.
- Rozumiem... - chłopak odwrócił głowę - To moja wina. Przepraszam.
- Nie przepraszaj. Nie żałuję niczego. No, może oprócz tego, że mnie zostawiłeś.
- Popełniłem błąd. Moniczko, chciałbym być przy Tobie zawsze. Gdy się budzisz... Gdy zasypiasz... W radości i smutku... W szczęściu i nieszczęściu... Gdziekolwiek będziesz... Ja chciałbym być z Tobą... Kiedykolwiek... Chciałbym być z Tobą... Zawsze i wszędzie... Tylko z Tobą...
Nie wiedziałam, co odpowiedziecieć. Objęłam chłopaka za szyję i pocałowałam. On objął mnie ramionami w talii i podniósł. Całowaliśmy się na środku chodnika. Tak bardzo tego pragnęłam. Jego pragnęłam. Dotykałam jego ciała, by go sobie przypomnieć. On chyba też chciał sobie przypomnieć mnie. Mocno się do niego przytuliłam. Nic nie mówiąc, wróciliśmy razem do hotelu. Tam, oczywiście, mój Dani był tak nawalony, że razem z Gregorem musieliśmy zanieść go do naszego pokoju parę domów dalej. Położyliśmy chłopaka na łóżku i wyszliśmy z pokoju.
- Monica... - mój eks pogłaskał mnie po policzku - Chciałbym... Być z Tobą.
- Może to Cię zdziwi, ale bardzo chciałabym. Tylko, że nie mogę. Mam dług wdzięczności wobec Damiana. Wyciągnął mnie z depresji, bo tym, jak mnie zostawiłeś.
- Wiem, żałuję.
- Gregor, ja... Nie wiem, co powiedzieć.
- Ty?? Co takimi tekstami jeździsz po ludziach, nie wiesz co powiedzieć?
- Nie nabijaj się. Wiesz, o co chodzi.
- Wiem...
- Będziemy razem. Obiecuję. Tylko jeszcze nie teraz.
- Dziękuję. - odpowiedział i pocałował mnie.
I wyszedł. Ale tym razem nie rozpłakałam. Byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz