Obudziłam się wtulona w Gregora. Jesteśmy razem. Znowu. Kocham Go. Wstałam z łóżka, wykonałam poranną toaletę i ubrałam się. W kolorową sukienkę. Potem podeszłam do chłopaka i obudziłam go.
- Hej Moniciu. - powiedział, podnosząc się na łóżku.
- Cześć Greg. Jak się spało?
- Cudownie. Przez cały rok, tak źle spałem.
- Ja też. Wstawaj, ubieraj się i idziemy na śniadanie.
- Już, pani kapitan! - natychmiast wstał i zasalutował.
Roześmiałam się i usiadłam na łóżku. Dziesięc minut później, zeszliśmy z Gregorem na śniadanie, mając na sobie wzrok całej sali. Usiadłam przy stoliku mamy i Wolfiego. Oni też dziwnie wyglądali.
- Co jest? - zapytałam, lekko zdenerwowana.
- O co Ci chodzi? - odpoiwedziała mama pytaniem na pytanie, jakby nie wiedziała.
- No, czemu wszyscy się na mnie gapią...
- Ja nic nie wiem. - zastrzegł się Wolfgang i zaczął jeść śniadanie.
- Mamo! - jęknęłam, patrząc na rodzicielkę.
- Cóż, to był trochę dziwny widok. Ty i Gregor wchodzący razem...
- Wiem. Ale tak wyszło.
- A Daniel? Co z nim?
- Nie Daniel, tylko Damian. Ja mu wymyśliłam ksywkę Dani. A tak nawiasem mówiąc, to zerwałam z nim. Wczorajsza impreza coś mi uświadomiła... Że tak naprawdę nie kochałam Damiana.
- Oh, kochanie... A teraz? Jesteś szczęśliwa?
- E... Chyba tak - zaśmiałam się i przytuliłam do Gregora.
- Ja tam jestem szczęśliwy. - powiedział chłopak i pocałował mnie w czoło.
- No i tak ma być. - dodał Wolfi i jadł śniadanie dalej.
Po śniadaniu poszliśmy z Gregorem do pokoju, żeby spakować swoje rzeczy. W planach mieliśmy jeszcze dzisiaj pojechać po moje rzeczy do mieszkania w Krakowie. Tam mieliśmy zostać na noc i jutro wieczorem wracać do Insbrucka...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz